Autor: Anna K. Kłys
Do Pana Cukra (Holon, Izrael) przyjeżdża Pani Anna (Warszawa, Polska). Wspólnie będą pracować nad Przeszłością. Ta osobista — wspomnieniowa, z Kałuszynem jako centrum świata i tłumaczonymi a vista z jidysz fragmentami Ksiąg Pamięci zapełni pierwszą połowę książki. W drugiej autorka przybliży stosunki polsko-żydowskie przed II wojną światową. Ładnie mówiąc — a mówiąc wprost — poda jaskrawe i przerażające przykłady szalejącego antysemityzmu. Takie, których mały Hersz nie pamięta, a duży Zvi pamiętać nie chce.
Bojkot ekonomiczny, ograniczenia uboju rytualnego, getto ławkowe, numerus clausus i numerus nullus, traktowanie Żydów jak obywateli II kategorii, pogromy z pobudek politycznych i religijnych. Każdy pretekst był dobry: 1 maja, rocznica cudu nad Wisłą, Pesach. Brak pretekstu też.
Nie tylko w sztetlach, także dużych miastach dochodziło do wszelkich możliwych aktów przemocy: brutalnych mordów, niszczenia mienia, kradzieży, podpaleń (tak domów, synagog, jak i przechodniów na ulicy, czy dzieci w wózkach), pobić, zamachów petardowych i bombowych, napastliwej nagonki prasowej, wyzwisk i ośmieszeń. Sprawcą był nie tylko przysłowiowy ciemny chłop, także inteligent. Obcy, sąsiad i kolega ze studenckiej ławy. Bez powodu Polak endek, Polak katolik podnosił rękę na Polaka Żyda. A gdy ten nie wytrzymywał napięcia i atakował, albo tylko bronił się — dawał kolejny pretekst do „zemsty”, rozciąganej na całą społeczność żydowską.
Autorka nie widzi tego — jakże okropnego świata w czarno-białych barwach. Skrupulatnie odnotowuje każdą formę sprzeciwu wobec gnębienia Żydów. Wspomina Dubno na Wołyniu — tzw. miasto bez ekscesów, profesorów bojkotujących getto ławkowe, Polaków broniących Żydów, prokuratorów żądających wysokich kar dla sprawców, czy oburzonych pisarzy zaangażowanych (Dąbrowska, Zegadłowicz). Oprócz polskiego antysemityzmu Kłys omawia także ten niemiecki.
A jednak podniesie się larum, oj podniesie, bo Polacy nie lubią takich książek. Gross w spódnicy, kalanie gniazda, Sprawiedliwi i żydokomuna… Dlatego nie zaglądam do innych recenzji. Jako dumna Polka przyjmuję „Tajemnicę…” ze spokojem, wdzięcznością i smutkiem. Podzielam odczucia autorki, że „żyję w kraju, gdzie pole obsiane żytem i brzozowy lasek nie są niewinnym polem czy banalnymi drzewami”. Rozumiem jej „obsesję odszukania początku czystego zła”, a Pana Cukra podziwiam za „coraz większą tolerancję dla całego świata, który obok rozpędza się w drodze donikąd”.
O tym, co będzie w drugiej części książki, Pani Anna napisze Panu Cukrowi w listach, na które on nie odpowie. Co sądzi o paranoi antysemickiej lat trzydziestych? Czy jego tajemnicą jest strach, wybaczenie, złudzenia?
Pan Cukier milczy.
Aleksandra Buchaniec-Bartczak
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Wielka Litera.