Paweł Jędrzejewski
Można nie zgadzać się z poglądami Korwina-Mikkego, można je potępiać, można jego wystąpienia uznać za błazenadę, ale nie należy jednak z tej okazji posuwać się do oczywistej i ostentacyjnej rezygnacji z rozsądku.
Media (i nie tylko) oburzają się bowiem na parodię nazistowskiego „Ein Volk, ein Reich, ein Führer” („Jeden naród, jedna Rzesza, jeden wódz”) w wykonaniu tego polityka, które zabrzmiało „Ein Reich, ein Volk, ein Ticket” („Jedna Rzesza, jeden naród, jeden BILET”), w połączeniu z nazistowskim gestem.
Korwin-Mikke zaprotestował przeciw pomysłowi ujednolicenia biletów kolejowych w Unii Europejskiej. Ponieważ chciał ten pomysł nie poprzeć, ale odwrotnie — chciał go zohydzić, posłużył się parafrazą hasła, które musi być najwyraźniej dla niego ohydne i reprezentuje wstrętną mu, faszystowską i nazistowską ideę totalnej unifikacji, czyli — jak to się niegdyś mówiło — zglajchszaltowania (kształtowania wszystkiego na „jedno kopyto”).
Można więc zarzucać Korwinowi-Mikkemu używanie mocno obciążonego historycznie hasła do sprawy błahej (dla niego najwyraźniej nie jest to sprawa błaha), ale nie można wmawiać mu — wbrew logice — afirmacji faszyzmu lub nazizmu, gdyż dla niego podkreślanie analogii pomiędzy Unią Europejską a nazizmem (bez znaczenia, czy uprawnione, czy nieuprawnione!) jest przecież wobec UE obelgą, a nie pochwałą.
Apeluję o powrót do rozsądku, bo za chwilę trzeba będzie tych, którzy malują na ścianach znaki przedstawiające przekreśloną swastykę, zamykać — według tej samej obłędnej zasady — za … propagowanie faszyzmu!
8 lipca 2015.