Autorzy: Bartłomiej Kuraś, Paweł Smoleński
Tytus Chałubiński rozsławił Tatry i Zakopane, które dzięki niemu zyskało miano leczniczego kurortu. Po lekarzach i przyrodnikach przyszła kolej na pisarzy i artystów; w ślad za nimi pospieszyły elity międzywojnia — kuracjusze, utracjusze, bywalcy. Chętnym okiem patrzono na rdzenną ludność — górali — lud silny, zdrowy i hardy.
Moda lubi mitologizować, mit z kolei dobrze służy ideologii.
Niemcy widzieli w podhalańskich góralach potomków Gotów, zaginione plemię germańskie; kto wie, kogo jeszcze. Tak naprawdę szukali kolaborantów. Próby badania nastrojów wśród miejscowych i zjednywania sojuszników podejmowano jeszcze przed wojną.
Znak swastyki był obecny na Podhalu od początku XX wieku. Nie zapominajmy, że nie wynaleźli go naziści. Zwany był tutaj „krzyżykiem niespodzianym”, umieszczanym skromnie i w ukryciu. Pełnił funkcję talizmanu, chroniącego przed nieszczęściem i złymi mocami dom, sprzęt i jego właścicieli.
„Za Niemca” stał się także symbolem Goralenvolk — góralskiej współpracy z nazistami i góralskiej hańby na honorze, bynajmniej nie mitycznym.
Hańba spada na nazwiska Krzeptowski (Wacław, Stefan, Andrzej), Szatkowski (Henryk), Cukier (Józef), Latocha (Franciszek). Góralska delegacja udaje się do Częstochowy na „wyjazd integracyjny na potrzeby hitlerowskiej propagandy”, wita Generalnego Gubernatora w Zakopanem, składa Hansowi Frankowi hołd na Wawelu.
„Góralski książę” (Wacław Krzeptowski) i jego pomagierzy zmuszają ludność do przyjęcia góralskich (zamiast polskich) kenkart, pomagają tworzyć Legion Góralski — mięso armatnie, lub zbrodniarzy wojennych Waffen SS. Uprzywilejowani otrzymują od Niemców, a to sklep, a to zakład fotograficzny; są syci i przede wszystkim bezpieczni. Zwykli ludzie boją się wysiedleń, podpaleń, konfiskaty mienia, biedy — owej „nędzy galicyjskiej”, którą tak dobrze jeszcze pamiętają.
W każdej kolaboracji chodzi o władzę i ochronę. Nie będzie mi tak źle, jak innym (prześladowania, wypędzenia, mordy); ba! będzie mi lepiej niż innym. Strach i pożądanie, pożądanie i strach — oto główni sprawcy, nie tylko góralskiego upadku.
„Gdyby nie wojna, zarówno Wacław Krzeptowski, jak i Henryk Szatkowski zachowaliby się w zbiorowej pamięci Podhalan jako ci, którzy wyjątkowo dobrze przysłużyli się regionowi. Może mieliby nawet swoje tablice pamiątkowe […] albo i ulice w Zakopanem. Pewnie zrobiliby kariery polityczne.”
Pierwszy zawisł na smreku, drugi uciekł i ślad po nim zaginął. Inny Krzeptowski — Józef — ratował dobre imię rodziny jako zasłużony, odznaczony medalami kurier tatrzański. Inny Szatkowski — Wojciech — wiele lat po wojnie napisał pracę magisterską o dziadku. „Chciał tylko dowiedzieć się prawdy. Nawet gdyby bolało.”
Swoją niewielką objętościowo książką Bartłomiej Kuraś i Paweł Smoleński otwierają w świadomości Polaków kolejne skrzypiące wrota, burzą kolejny mur milczenia. „Krzyżyk niespodziany” jest równie ważny jak „Sąsiedzi”.
Aleksandra Buchaniec-Bartczak
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarne.