Ks. prof. Michał Czajkowski był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, PRL obwieściło „Życie Warszawy” piórem Tadeusza Witkowskiego. Ksiądz Czajkowski miał, pod pseudonimem „Jankowski”, przez blisko ćwierć wieku (1960-84) donosić na m.in. ks. Popiełuszkę, Jacka Kuronia, Komitet Obrony Robotników, Klub Inteligencji Katolickiej.
Tekst Witkowskiego jest ciosem w dialog polsko-żydowski i chrześcijańsko-żydowski. Ks. Czajkowski, jako współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, stał się po śmierci ks. Stanisława Musiała i odejściu z zakonu jezuitów prof. Stanisława Obirka fundamentem tegoż dialogu. Na tego wspaniałego biblistę, nauczyciela akademickiego, współpracownika „Tygodnika Powszechnego” i asystenta kościelnego „Więzi” wydano wyrok bez rozprawy sądowej.
Jan Rokita powiedział, że „mamy do czynienia z jednym z najbardziej skorumpowanych, cynicznych współpracowników tajnych służb”. Dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN Jan Żaryn dodaje: „nie mam żadnych wątpliwości, że TW Jankowski to ks. Michał Czajkowski”, a redaktor naczelny „Dziennika. Polska Europa Świat” Robert Krasowski zatytułował swój obrzydliwy redakcyjny komentarz o ks. Czajkowskim „Kapuś moralista”. Niesamowite, z jaką łatwością wyżej wymienione osoby ferują wyroki. Nie mają tu kompletnie znaczenia słowa ks. Czajkowskiego („Nie dałem się złamać. Nigdy nie byłem tajnym współpracownikiem, nie znam pseudonimu „Jankowski”. Nie brałem też żadnych pieniędzy”), zaprzeczającego kategorycznie rewelacjom prasowym. Atmosfera wzajemnych oskarżeń sięga w Polsce apogeum. George’a Orwella można z całą pewnością uznać za jednego z wizjonerów, przewidujących narodziny IV Rzeczpospolitej…
Informacja o rzekomej współpracy Księdza Profesora była z pewnością dla wielu znających go osób, w tym społeczności żydowskiej w Polsce, zimnym prysznicem. Jerzy Kichler, były przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich, powiedział: „Dla mnie to człowiek szlachetny i wspaniały. Nawet jeżeli jest prawdą, że donosił, to i tak powinienem go bronić”, a Stanisław Krajewski, współprzewodniczący ze strony żydowskiej Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, dodał: „Ja wierzę księdzu Czajkowskiemu”.
Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny „Więzi” powiedział: „Jestem zszokowany. Albo mamy do czynienia z jakimś tragicznym wplątaniem ks. Czajkowskiego w macki bezpieki, albo z jakąś tragiczną pomyłką badacza akt IPN. Trzeba ustalić prawdę”. Jan Turnau, przyjaciel ks. Czajkowskiego i komentator „Gazety Wyborczej” dodaje: „W całym inspirowanym przez chrześcijaństwo świecie obowiązuje domniemanie niewinności […] Wierzę w niewinność księdza Czajkowskiego”. Podobne zdanie ma ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”: „Póki rzecz nie jest udowodniona, nie jest to [współpraca z SB — red.] takie oczywiste”. Absurdalność wydawania wyroku bez sądu dostrzega także abp. Jeremiasz, przewodniczący Polskiej Rady Ekumenicznej: „Jest rzeczą tragiczną, że tak łatwo można oszkalować człowieka niewinnego. Nie starcza mi słów oburzenia, by wyrazić protest przeciwko takiemu postępowaniu”. Józefa Hennelowa, dziennikarka „Tygodnika Powszechnego” mówi z oburzeniem, że „to jest dzika lustracja. Dziennikarze nie mają prawa o tym pisać, zanim nie zapadnie werdykt sądu”. Prof. Piotr Mitzner z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego powiedział w TVN24, że sprawę oskarżeń na duchownego postrzega raczej w kategoriach „nagonki i zemsty za działania ks. Czajkowskiego przeciw antysemityzmowi, nacjonalizmowi i Radiu Maryja”. Dość przypomnieć, że Tadeusz Witkowski, autor oszczerczego tekstu o ks. Czajkowskim, publikuje w skrajnie prawicowym „Głosie”, popierał teksty oczerniające Jacka Kuronia i podważał wyniki śledztwa IPN w sprawie Jedwabnego.
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego wydał oświadczenie, w którym czytamy: „Sprawa ta wymaga rzetelnego zbadania, ale bez względu na jego wynik, winniśmy pamiętać, że możemy oceniać jedynie czyny człowieka i je potępiać, a nie wolno nam potępiać samego człowieka”.
Prawda nigdy nie umiera, ale wiedzie nędzne życie — mówi stare żydowskie przysłowie. W Polsce wyjątkowo nędzne.
Mike Urbaniak