Przeciw ekstremizmowi

Walka z ekstremizmem nie powinna nigdy przybierać form charakterystycznych dla ekstremizmu

W nawiązaniu do wielu zdarzeń oraz zjawisk występujących ostatnio w Polsce, jakie niepokoją lub ekscytują opinię publiczną, poniżej publikujemy tekst, który jednocześnie ukazał się na naszej partnerskiej stronie Stowarzyszenia 614′ Przykazania. Tekst ten należy odczytywać zarówno w kategoriach ogólnych, jak i w kontekście wspomnianych wcześniej wydarzeń oraz zjawisk.

Ideałem kultury żydowskiej, wyrosłym z judaizmu, jest umiar. Umiar jest nadrzędny nawet wobec dwóch najszlachetniejszych atrybutów człowieka: mądrości i sprawiedliwości. „Nie bądź nazbyt sprawiedliwy ani nazbyt mądry” – nawołuje do umiaru autor Księgi Koheleta (7:16), którym miał być — według tradycji — król-mędrzec Salomon. Współcześnie, w erze internetu i upolitycznienia mediów, umiar jest zjawiskiem rzadkim. Problemem staje się jego przeciwieństwo: przejawy ekstremizmu, radykalizmu dotykają nas bardziej, niż niegdyś. Któż z nas nie napotyka co dzień na ekstremistyczne idee, wypowiedzi, akcje i żądania, obserwując już, chociażby fora dyskusyjne i wpisy na Facebooku?! Skąd bierze się ekstremizm? Jaka jest jego natura? Jak można mu się przeciwstawić? Zacznijmy od pytania podstawowego: dlaczego tak wielu ludzi jest ekstremistami w swoim myśleniu, w swoich poglądach?

Intelektualne lenistwo

Ekstremizm wynika w ogromnym stopniu z intelektualnego lenistwa i wygodnictwa. Ludzie umiarkowani a żyjący według zasad, muszą bez przerwy poddawać swoje systemy wartości krytyce, muszą analizować ich przystawalność do wciąż nowych życiowych sytuacji, nie mogą uniknąć zwątpienia i muszą liczyć się z konsekwencjami przyjętej postawy. Ekstremistów te wszystkie problemy w ogóle nie obchodzą. Wybierają jedną wartość, uznają ją za swoją, przyjmują wobec niej postawę bezkrytyczną, uważają wszystkich niepodzielających ich stanowiska za wrogów i mają stały luksus poczucia wyższości nad całą resztą, czyli wszystkimi, którzy nie dorównują im w ekstremizmie.

Szlachetne idee i dobre intencje

Jest paradoksem, że wiele zła nie wynika wcale ani z realizowania złych celów, ani ze złych intencji, ale — co nie jest często uświadamiane — z realizowania dobrych celów i z dobrych intencji. Tu właśnie pojawia się problem ekstremizmu, bowiem zazwyczaj (choć nie zawsze!) ekstremizm rodzi się z dążenia do realizowania szlachetnej, dobrej idei (współcześnie najsilniej obecne w mediach to hasła tolerancji, przeciwstawiania się rasizmowi, antysemityzmowi i ksenofobii, równości płci, praw mniejszości — w tym mniejszości seksualnych, etycznego traktowania zwierząt, separacji państwa i religii). Jednak najlepsza nawet idea — w tym każda z wymienionych powyżej — staje się swoją karykaturą i zaprzeczeniem, gdy ulegnie „ekstremizacji”. A jest na to narażona stale, gdy rozpali ludzkie namiętności.

Nie ma miejsca na umiar — nic nie jest przesadą

Stąd pierwsza obserwacja: z ekstremistami trudno walczyć, bo ich działania odwołują się do szlachetnych idei i wartości, z którymi większość z nas się zgadza, o ile są praktykowane z umiarem. Jednak w ekstremizmie na umiar nie ma miejsca. To, co odróżnia ekstremistów od ludzi umiarkowanych, którzy uznają te same wartości, to wiara ekstremisty, że tej wartości nie może być nigdy za wiele. Że nie może istnieć w jej dawkowaniu przesada. A to nieprawda. Bo gdy na przykład podzielamy z ekstremistą przeświadczenie, że zwierzęta zasługują na dobre, humanitarne traktowanie, to ekstremista i tak zarzuci nam barbarzyńskość, jeżeli nie jesteśmy wegetarianami, a jeszcze lepiej — weganami. Jeśli podzielamy przekonanie, że nie wolno dyskryminować ludzi ze względu np. na ich orientację seksualną, to ekstremista zarzuci nam homofobię, gdy tylko wyrazimy pogląd, że instytucje takie jak Kościół nie muszą zatrudniać zdeklarowanych homoseksualistów (polski filozof Leszek Kołakowski nazywał „przejawem karygodnej nietolerancji w drugą stronę” żądania organizacji homoseksualistów, aby Kościół odwołał swoje nauczanie na temat homoseksualizmu, które chrześcijaństwo przejęło z Tory).

Tylko jedna wartość nadrzędna — nie istnieje kompromis

Druga cecha ekstremizmu dotyczy wyłączności: ekstremista uważa, że wartość, którą uznaje, jest nadrzędna, a więc nie przyznaje nigdy, że w życiu współistnieje i konkuruje ze sobą mnóstwo dobrych, cennych wartości i że ta, której on służy, jest tylko jedną z wielu i czasami musi ustąpić przed innymi. Postawa umiaru umożliwia człowiekowi wprowadzanie w swoje życie wielu z istotnych wartości. Ekstremista tylko jedną z nich uznaje za nadrzędną i automatycznie wypiera te inne ze swojego życia. To czyni go nierzadko istotą z gruntu aspołeczną. Następna cecha ekstremizmu sytuację tę dodatkowo wzmacnia: jest to nieliczenie się z negatywnymi konsekwencjami ekstremistycznych działań. Ekstremista nigdy nie przyzna się do tego, że jego działania mogą przynosić szkody, bo oznaczałoby to kompromis, a ekstremiści są z zasady bezkompromisowi. Ekstremista bowiem postrzega siebie samego (i innych ekstremistów wyznających te same idee) jako „lepszych” od innych ludzi. Nawet jeżeli ci inni mają podobne zdanie, ale wyrażają je w sposób wyważony, bez ekstremistycznej intensywności — uznawani są za oportunistów i wypada im tłumaczyć się ze swojego umiarkowania, które ekstremiści uznają za postawę kapitulancką.

Deformacja szlachetnych idei

Niestety ekstremiści — niezależnie jak szlachetną ideologię reprezentują — nie szkodzą jedynie sobie samym, ale zamieniają nasz wspólny świat na gorszy. Z reguły bowiem każdy ekstremizm deformuje ideę — dobrą ideę, z której powstaje — i przekształca ją w jej własne zaprzeczenie: patriotyzm przemienia w faszyzm i prawicowy fanatyzm, religię nawołującą do miłości wobec bliźniego — w nietolerancyjny obskurantyzm, dążenie do równych praw dla kobiet — w fanatyczny feminizm, multikulturalizm — w nienawiść do kultury judeochrześcijańskiej, oddzielenie Kościoła od Państwa — w wypraną z refleksji opozycję wobec etyki monoteistycznej.

Ekstremizm rodzi ekstremizm

Jednocześnie — co nieuświadamiane przez ekstremistów — każdy ekstremizm ustaje się siłę sprawczą przeciwnego ideowo ekstremizmu. Np. ekstremizm religijny, który prowadzi do fanatyzmu, wywołuje ekstremizm antyreligijny, który również przybiera formy fanatyczne (dobrym przykładem była tu sytuacja na Krakowskim Przedmieściu latem 2010 roku pod krzyżem, gdzie obecność grupy zdecydowanych ekstremistów religijnych wyzwoliła nie mniej żenujące przejawy fanatyzmu antyreligijnego). Tak więc podobnie, jak ekstremizm lewicowy kreuje ekstremizm prawicowy, tak samo każdy ekstremista ruchu homoseksualnego pomaga w ukształtowaniu ekstremisty antygejowskiego, a ten, kto do ekstremizmu doprowadza walkę z np. antysemityzmem (to temat z oczywistych powodów nam bliski), stwarza kolejnego antysemitę. Ekstremizm rodzi ekstremizm. Od tej reguły trudno znaleźć wyjątki.

Przeciwnikiem ekstremizmu nie jest odwrotny ekstremizm, lecz umiar

Dlatego walka z ekstremizmem nie powinna nigdy przybierać form charakterystycznych dla ekstremizmu. Bo przecież prawdziwym, jedynie skutecznym przeciwnikiem ekstremizmu nie jest ekstremizm po przeciwnej stronie ideowej, ale umiar. Ekstremiści — paradoksalnie — pracują na korzyść swoich przeciwników. Zwiększają ich liczbę. Tylko umiar nie podsyca, ale wystudza nastroje ekstremalne i tylko on może wygasić fanatyzm. Tylko umiar może naprawiać to, co jest niszczone przez ekstremizm. Jednak umiar ma za wroga oba ekstremizmy nawzajem się zwalczające i zarazem nawzajem gwarantujące sobie istnienie, więc jego sytuacja jest szczególnie trudna i niewdzięczna. Jest atakowany z obu stron. Jest także trudnym intelektualnie wyzwaniem: nie idzie na skróty i nie odnosi łatwych satysfakcji emocjonalnych, których dostarcza ekstremizm. Ale tylko umiar może pokonać ekstremizm, który zatruwa życie polityczne, społeczne nie mniej, niż pojedyncze ludzkie serca i umysły.

Nie ma innego sposobu.

Źródło: Redakcja FŻP, Stowarzyszenie 614. Przykazania

Dodaj komentarz