Dawid Wildstein do Rafała Ziemkiewicza

Przykro mi Rafale, naprawdę przykro.

Z zadziwieniem obejrzałem Twój wykład, Rafale Ziemkiewiczu, który wygłosiłeś w Szczecinie w Klubie 13 Muz (5 grudnia 2012 r.). Tym bardziej byłem zdziwiony, ponieważ wydaje mi się, że stoi on w sprzeczności z tym co dotychczas prezentowałeś, i czym mi imponowałeś.

Cóż wielu rzeczy się z Twojego wykładu dowiedziałem. Nie tylko o historii Polski, ale, co gorsza, o części swojej krwi. Dowiedziałem się, że międzywojenni Żydzi, w tym moi przodkowie na wyższych uczelniach, to była skorumpowana sitwa zdegenerowanych karierowiczów. Dowiedziałem się, że cudowna endecja była wolna od wszelkiego rasistowskiego zła, a jak już robiła coś źle, to z przymusu społecznego. Dowiedziałem się, że źródłowe teksty skrajnych endeków, które sam czytałem, i które operowały wobec Żydów rasistowskimi kategoriami, to wymysły salonu… Ogólnie, Rafale, kiepsko się poczułem. Nie dość, że żaden ze mnie bogobojny katolik, nie dość, że, jak rozumiem, moi przodkowie byli sitwą przeszkadzającą prawdziwym Polakom się rozwijać, to jeszcze dodatkowo zacząłem wątpić w swoje własne zmysły, które kazały mi stać się członkiem salonu. Ale może po kolei.

Zawsze zgadzałem się z Tobą, gdy stwierdzałeś, że absurdem jest sprowadzanie dorobku endecji do antysemickich ekscesów. Jest to oczywista brednia. Endecja była szerokim ruchem intelektualnym, który wydał wielkich myślicieli. Jako konserwatyście, nigdy nie będzie mi pasował ich modernizm i poczucie możliwości kreacyjnych względem wspólnot wraz z koniecznym przy takiej perspektywie etatyzmem. Ale nie zmienia to faktu, że dorobek tego ruchu jest bardzo bogaty i czasem imponujący. Podobnie sprowadzanie postaci Dmowskiego do jego antysemickiego bełkotu jest nieuczciwe. Gdy walczył o Polskę, nie walczył o nią jako antysemita.

Pamiętam Twój tekst — Antysemici won z prawicy. Ciężko nie było mi się z nim zgodzić. Nie tylko dlatego, że uważam się za Żyda. Myślałem wręcz, że to jest właśnie ta droga — przywrócenia Polsce tradycji, która ją współtworzyła, tradycji momentami imponującej i odważnej — nawet jeśli nie mojej. Przywrócenia jej jednak w formie doskonalszej — wypłukanej z brudu antysemityzmu, ksenofobii, prymitywnego szowinizmu i brutalności.

CZYTAJ  Wynajem apartamentów we Wrocławiu: poznaj top 5 zasad przed podpisaniem umowy!

Tymczasem Twoje ostatnie wystąpienie każe mi się zastanawiać, czy właśnie tą drogą idziesz?

Szacunek i chęć „naprawy” pewnej formacji intelektualnej — tym samym jej rozwoju, wymaga jednego: aby w miejscach, gdzie pojawiły się zalążki degeneracji — napiętnować je i odrzucić. Tymczasem w swoim wykładzie uczyniłeś coś zupełnie odwrotnego. Po pierwsze mijasz się z historią – niestety skrajne ruchy endeckie używały retoryki rasistowskiej. Po drugie – o ile w niektórych państwach rzeczywiście doszło do sytuacji, w której Żydzi zaczęli dominować w części tzw. wolnych zawodów (idealna jest tu książka Yuriya Slezkine, która jest pozycją przytaczającą konkretne dane) to w Polsce nie doszło do tego typu zjawiska. Jednak najgorszym momentem był ten, w której zacząłeś porównywać obecność Żydów na uczelniach do polskiej sitwy sędziowskiej wywodzącej się jeszcze z PRL-u. Spieszę Ci donieść, że zbiorowisko istnień ludzkich, złączonych pochodzeniem etnicznym, ale o najróżniejszych poglądach, wierzeniach i ideach, nie ma nic wspólnego ze skorumpowanym środowiskiem umaczanych w totalitarny system sędziów, środowiskiem, które walcząc o swoje stołki i bojąc się wyciągnięcia grzechów z przeszłości, robi wszystko by tylko krewni i znajomi królika mogli się dorwać do żłoba. Twoje porównanie, niezależnie od jego intencji oraz retorycznego celu, obraża tamtych ludzi i jest nieprawdziwe.

Tłumaczysz też prześladowania Żydów strukturalnym wymogiem awansu nizin społecznych. Stąd parytety etniczne stają się jakoś zrozumiałe… Świetnie, ale jednak dziwi mnie ta lewicowa, a nawet prl-owska retoryka w Twoich ustach. Rozumiem, że podobne parytety będziesz postulował dla kobiet, robotników, chłopów, Murzynów, Hindusów, kobiet, lesbijek itp.? Czy tego typu parytety są raz fajne, a raz nie, w zależności od przynależności etnicznej?

Ale najistotniejsze jest coś innego: stwierdzasz, że nie należy skupiać się na ciemnych stronach myśli politycznej. Że w ten sposób prowadzi się do negacji każdej. Tymczasem chyba naszym psim obowiązkiem jest skupiać się na ciemnych stronach. I z nimi walczyć, zwłaszcza jeśli jesteśmy wyznawcami danej ideologii. Nic bardziej nie denerwuje, a także przeraża, niż bandy lewaków biegających z „che Guevarą” i mówiących: „ale chodzi o ideę, nie o wypaczenia”! Nie dziękuję. W ten sposób tylko powtórzymy tamte błędy.

CZYTAJ  5 sposobów na poprawę zdrowia psychicznego w zabieganym świecie

I właściwie już zaczynamy je powtarzać, co obserwuję ze zdumieniem. Niedawno na portalu „W polityce” ukazał się skandaliczny tekst Wasiukiewicza (Wojna religijna Palikota oraz kabalistyczne czary-mary w Sejmie i Belwederze) o ceremonii zapalenia świateł chanukowych w sejmie. Pal licho, że Wasiukiewicz nic nie wie o obrządkach, o których pisze, że powtarza brednie o rytuale i jego pochodzeniu. Nie wiem, czy to ignorancja, czy rżnięcie głupa. Gorzej, że stopień nienawiści i pogardy w stosunku do wiary jest godzien Palikota. I w podobnym tonie utrzymany był ten artykuł, co sejmowe bełkoty człowieka ze świńskim ryjem i gumowym fiutem. Żenujące, że „W polityce” to puściło. Zwłaszcza że akurat księga opisująca cud podczas powstania Machabeuszy jest księgą historyczną zaliczaną do deuterokanonicznych ksiąg Starego Testamentu przez Kościół katolicki… Nie oczekuję od ludzi takich jak Wasiukiewicz znajomości własnej religii. Pogarda bowiem niszczy wszystko. Ale, że redaktorzy „W polityce” nie znają kanonu?

Abstrahuję tu też od faktu, że śp. prezydent Lech Kaczyński był zwolennikiem tych, jak to określa Wasiukiewicz, „guseł” w sejmie.

Mogę powiedzieć tylko, że byłem, jestem i będę prawicowy. It’s obvious. To na prawicy znalazłem szacunek do tego, w co wierzę i co kocham. Pokorę wobec tradycji i transcendencji. Z taką prawicą iść będę zawsze, nie z chłopcami od lewackiej dekonstrukcji… Ale z prawicą, która jest palikociarnią a rebours? Z prawicą porównującą studiujących Żydów z międzywojnia do skorumpowanych sitw PRL-owskich? A zwłaszcza z prawicą, która w swej nienawiści do innej religii staje się palikociarnią a rebours? Oj nie. Z taką prawicą mi nie po drodze. Taka retoryka za bardzo mi cuchnie palikotowo – gazeto wyborczą lewicą.

Pozostaje mieć nadzieję, że to wszystko tylko przypadek… Liczę na dyskusję.

Wykorzystaj kod promocyjny Superbet i uzyskaj najwyższy możliwy bonus powitalny na obstawianie meczy.

Dodaj komentarz